Ostatnio przeżyliśmy czwartą niedziela Wielkiego Postu. Jest ona nazywana Niedzielą „Laetare”, czyli Niedzielą Radości.      Jej nazwa wywodzi się od pierwszych słów antyfony na wejście w języku łacińskim: „Laetare, Jerusalem (…)”, czyli: „Raduj się, Jerozolimo (…)”/ Iz 66, 10/. Wyjątkowość tej niedzieli podkreśla różowy kolor szat liturgicznych. W polskiej tradycji nazywana była „śródpościem” albo „półpościem”.

Niedziela Radości wyznacza połowę pokonywanej duchowej drogi. Droga ta nie jest łatwa, bo to walka z grzechem, słabością, wygodą, przyzwyczajeniami, niedoskonałościami. Zmagamy się o to, by być bliżej Boga. W ten sposób przygotowujemy się do godnego przeżycia Triduum Paschalnego, by móc ze wzruszeniem i prawdziwą radością stanąć przy pustym Grobie Zmartwychwstałego Jezusa.

W wielkopostnym przygotowaniu oprócz rozważania Słowa Bożego, uczestnictwa w Drodze Krzyżowej, w Gorzkich Żalach, niezwykle ważny jest dobrze przeżyty sakrament pokuty, bo to właśnie w nim Chrystus niszczy nasz grzech, czyli to, co nam blokuje dostęp do Boga.

Idźmy dalej wielkopostną drogą, cierpliwie i wytrwale, krok po kroku, coraz bliżej szczytnego celu. Patrzmy na Chrystusa z poranionym Najświętszym Obliczem, nie oglądajmy się wstecz. Wynagradzajmy zniewagi wyrządzone Bogu, za siebie i za tych, którzy nie chcą przepraszać, nie chcą pokutować, nie chcą żałować, nie chcą się nawracać. Korzystajmy z pomocy, jaką jest np. lektura Pisma Świętego, czy parafialne wielkopostne rekolekcje.

Warto, zwłaszcza po rekolekcjach, uczynić podsumowanie czasu pokuty i z większym zaangażowaniem przeżyć drugą jego część.